
Rzuciłem lekarzy dzięki witaminie C
14 stycznia, 2025Jak często chodzisz do lekarza? Ja nie byłem od 20 lat. Tyle samo czasu żyję bez antybiotyków i innych farmaceutyków. No ok, przyznam się, że jedynym lekarzem, do którego chodzę jest stomatolog.
Przyznam się też, że kiedy boli ząb to wsuwam środki przeciwbólowe. Natomiast nie wyobrażam sobie zaciągnąć swego tyłka do pana doktora, bo mam gorączkę, katar i kaszel. Nie wiem też jak można łykać prochy z tak błahych powodów.
Wiem, brzmię trochę arogancko, ale to dlatego, że gdy żyjesz w jakiś sposób przez tak długi okres, to inność wydaje Ci się co najmniej dziwna.
Pozwól więc, że opowiem Ci na własnym przykładzie jak rzuciłem lekarzy dzięki witaminie C.
Czy witamina C leczy?
Całe nieporozumienie bierze się stąd, że wmówiono nam, że musimy się leczyć. Otóż nie. Zdradzę Ci pewną tajemnicę – ludzkie ciało ma zdolność samoleczenia. Skaleczyłeś się kiedyś? Zaciąłeś się przy goleniu? Poparzyłeś się? Zdarłeś skórę?
Co musiałeś zrobić, aby rany się zagoiły? Standardowy serwis – plaster, bandaż i tyle. Reszta robi się sama. Żeby jednak organizm doszedł do siebie, musi zostać spełniony jeden warunek; należy mu dostarczyć to, czego potrzebuje, nie przeszkadzać i może czasem nawet lekko pomóc.
Zdarzyło Ci się kiedyś „spalić na słońcu”? Skóra po pewnym czasie się zagoiła prawda? Ale nie stałoby się tak, gdybyś uparcie wciąż wychodził na słońce. O tym właśnie mówię. Zapewnij ciału odpowiednie warunki, a ono zrobi robotę.
Cały marketing tzw. lekarstw polega na tym, że masz myśleć, że to one leczą. Gówno prawda. A jeśli nawet, to po drodzę powodują skutki uboczne. Owszem, antybiotyk zabije bakterie, ale przy okazji zrobi demolkę Twojej florze jelitowej.
Tymczasem nie o leczenie tu chodzi, a o dostarczanie zdrowia. Spokojnie, już wyjaśniam…
Choroba to brak zdrowia
W tej chwili przypomina mi się znany dialog pewnego studenta z profesorem ateistą. Rolę tegoż studenta błędnie przypisuje się Einsteinowi. Generalnie chodzi o to, że student wyjaśnia profesorowi prawdopodobieństwo istnienia Boga, używając cwanych argumentów.
Link do całego dialogu zaraz Ci udostępnię, ale najpierw skup się na tym artykule🙂. Rdzeniem argumentacji studenta było wyjaśnienie, że rozpatrując „dobro vs zło” błędnie opieramy się na dualizmie. Tymczasem, jak zauważa student, zło nie istnieje. Jest to jedynie skutek braku dobra.
Tak też jest z dwoma innymi zjawiskami:
- Zimno nie istnieje. Możemy schłodzić substancję maksymalnie do -273.15°C (zero absolutne). Nie może już być bardziej zimno, co oznacza, że zimno to umowna nazwa braku ciepła. Zabierając źródło ciepła, automatycznie robi się zimno.
- Ciemność nie istnieje. Nie możemy wygenerować ciemności. Ciemność to naturalne następstwo braku światła. Zabierz źródło światła i masz ciemność.
Co to ma wspólnego ze zdrowiem? Pomyśl, co robisz, gdy w pokoju jest ciemno i zimno? Dostarczasz światło i podnosisz temperaturę. To oczywiste. Dla wyjaśnienia sprawy posłużmy się absurdalnym przykładem.
Wyobraź sobie, że wchodzisz do pokoju, gdzie panuje ciemność i włączasz odkurzacz. Następnie machasz tym odkurzaczem dookoła żeby wciągnąć całą ciemność do środka, myśląc że usuniesz ciemność w ten sposób i nagle stanie się widno.
Bez sensu. A gdyby tak podejść do tematu zdrowia?
Choroby nie istnieją – to jedynie brak zdrowia.
Za każdym razem, gdy dopada Cię choróbsko, myślisz że to coś z zewnątrz i należy to usunąć. Błędne podejście. Choroba jest jak ciemność i zimno – jest naturalnym następstwem brak czegoś innego.
Jeśli to dostarczysz, to ten stan zniknie.
Niski poziom witaminy C = stan chorobowy
Nie możesz być zdrowy, jeśli w Twoim organizmie wciąż czegoś brakuje. To się musi tak skończyć. Nie masz witaminy C – chorujesz.
Dlatego właśnie można stwierdzić, że witamina C nie leczy. Ona po prostu przywraca zdrowie. Jeśli dasz swojemu ciału to, czego mu właśnie brakuje, to samo się zregeneruje. Tak samo, jak w przypadku poparzenia czy skaleczenia.
Nie, to nie tylko teoria, czego jestem żywym przykładem. Nie chodzę do lekarza od 20 lat i zawsze staję na nogi uzupełniając witaminę C.
A teraz część praktyczna.
Jak dawkować witaminę C?
Jak donosi portal mp.pl, dzienne zapotrzebowanie na witaminę C w przypadku mężczyzn wynosi 90 mg / dobę. Ten sam portal informuje, że za maksymalną bezpieczną dawkę uważa się 1000 mg / dobę.
Ja natomiast radzę Ci trzymać się od takich informacji z daleka bo ze zdrowiem nie ma to nic wspólnego.
Dr. Andrew W. Saul, biolog oraz naturopata, w swojej książce „Wylecz Się Sam. Megadawki Witamin” twierdzi, że terapetyczne dawki witaminy C wahają się w granicach 40 000 do nawet 70 000 mg / dobę. Czy to nie wariactwo?
Witaminę C możemy zastać w dwóch podstawowych formach:
- kwas L-askorbinowy
- askorbinian sodu.
Ten drugi można stosować w postaci wlewów dożylnych. Doktor Frederick Robert Klenner (specjalista od witaminy C, tytuł uzyskał na Akademii Medycznej Uniwersytetu Duke’a) opracował tabelę dawkowania witaminy C dożylnie według zasady: 350 mg na kilogram masy ciała na dzień:

Jednak sam stosował 4-krotnie większe dawki u swoich pacjentów przy dużych infekcjach. Oczywiście my żyjemy w PL i nie łudź się, że zamiast antybiotyku lekarz przepisze Ci wlewkę. Dlatego należy posiłkować się formą doustną.
Kwas L-askorbinowy jest na szczęście łatwo dostępny i śmiesznie tani. 1 kg (słownie: jeden kilogram) kupisz już za niespełna 40 zł. Ma jednak jedną wadę – jest dramatycznie kwaśny. Dlatego ja sam stosuję łapatologiczną produkcję askorbinianu sodu, czyli mieszam kwas L-askorbinowy w sodą w proporcji 2:1.
Po wymieszaniu z wodą lub sokiem smakuje wówczas bardzo dobrze. 30 000 mg tej witaminy dziennie, to dla mnie norma, gdy jestem chory, tzn. mam gorączkę, kaszel i katar.
Tak naprawdę jednak nie ma górnego limitu dawkowania. W stanach chorobowych należy osiągać stężenie tuż poniżej poziomu tolerancji jelit. Innymi słowy, bierzesz tak dużo, aż dopadnie Cię biegunka. To będzie oznaczało, że jesteś zatankowany witaminą C do pełna.
Powrót do zdrowia to już wtedy kwestia czasu. Zdarzało mi się dojść do momentu, gdy pojawiło się charakterystyczne bulgotanie w brzuchu, ale nawet przy mniejszych dawkach, tzn. 15 000 na dobę, terapia była skuteczna.
Jak stosować witaminę C?
Najlepszy efekt daje przyjmowanie małych dawek, ale bardzo częstych, np. 2 000 co pół godziny przez cały dzień. Jeśli sygnały ze strony układu pokarmowego nadal się nie pojawiają, to można zwiększyć dawkę.
Dlaczego warto stosować witaminę C?
Powrót do zdrowia dzięki naturalnej terapii przynosi same korzyści. Po pierwsze, jesteś wolny od skutków ubocznych przyjmowania antybiotyków. A po drugie… Choć wydaje się to dziwne, to czasem po dwóch tygodniach przerwy od siłowni nie zauważam spadku formy.
Powrót do zdrowia jest zwyczajnie lepszej jakości. Ciało nie jest osłabione, a ja mogę trenować, jakbym nigdy nie był chory.
Żałuję tylko, że przypominam sobie o tej witaminie dopiero w momencie, gdy już łapie mnie choróbsko, zamiast stosować ją profilaktycznie, tak jak zaleca Dr. Klenner, w dawce 10 000 mg dziennie.
Eh, obiecuję poprawę 🙏
A Ciebie zachęcam do wypróbowania witaminy C na własnej skórze. Tak jak obiecałem wrzucam link do dialogu studenta z profesorem, o którym wspominałem wcześniej.
A co powiesz na temat frutarianizmu i treningach wyłącznie na ,,takiej” diecie?
Stanowczo odradzam – zbyt restrykcyjna dieta i wybrakowana. Brak źródeł tłuszczy, brak białka i tylko fruktoza jako źródła węglowodanów, słabo.
Mam podobne odczucia. Teraz generalnie jest to w modzie, dieta bezmięsna, weganizm, surowa, owocowa, posiłki wysokowbiracyjne, odżywianie praną/ śłońcem i te całe new age, 5D itp itd 🙂 Daj taką dietę przeciętnemu pracownikowi fizycznemu plus trenującemu, finalnie na tym długo nie pociągnie 🙂