
Rzadko osiągasz to, co chcesz? 3 kroki do zmiany
19 lutego, 2025Ten artykuł nie jest o tym, jak zostać milionerem lub mistrzem w jakiejś dziedzinie. Chodzi o zwykłe osiąganie tego, co sobie założyliśmy.
Nieważne czy chodzi o zrzucenie paru zbędnych kilogramów, nauczenie się języka obcego czy o cokolwiek innego, co może i chce osiągnąć statystyczny, ale ambitny facet.
Te trzy zmiany mogą poważnie wzmocnić Twoją strategię osiągania małych i wielkich rzeczy.
Do dzieła.
1. Ustal czas na podsumowania
Jeśli postrzegasz życie jako ciąg niekończących się zdarzeń, które niewiele mają ze sobą wspólnego, to jesteś w dupie.
Życie to zestawienie bloków czasowych, w których coś się wydarza. Rutynowość – to od zawsze sprawia, że wiemy do czego zmierzamy i na jakim etapie właśnie jesteśmy.
- Jest czas na naukę, potem przychodzą egzaminy, a potem wakacje – cykl życia studenta.
- Jest czas na siewy i czas zbierania plonów – cykl życia rolnika.
- Urlopy, święta, praca, deadline’y – cykl życia pracownika.
Dlatego musisz wiedzieć na jakim etapie swoich osiągnięć obecnie się znajdujesz i musisz umieć to jasno zdefiniować.
U mnie jest to zawsze koniec roku. Na czas podsumowań i refleksji wyznaczam sobie dwa ostatnie tygodnie grudnia. Wtedy zawsze odpuszczam. Czego się zrobić nie udało, to już się nie uda – tak zakładam – a nowa wojna o formę czy cokolwiek innego zacznie się od 2 stycznia.
Mamy luty. Rok poprzedni doprowadził mnie do osiągnięcia mojego celu na siłowni – muscle up z martwego zwisu. I wiesz co? Cieszę się, że już mogę to zrobić, ale to tylko etap, a nie moje ostateczne zwycięstwo z tym ćwiczeniem.
W tej chwili wykonuję tylko po jednym powtórzeniu, ale mówię sobie: „Spokojnie Rafał, do końca roku będziesz już wykonywał kilka powtórzeń w serii”.
Widzisz… takie podejście zdejmuje ze mnie presję. Nie muszę mieć tego tu i teraz, ale cierpliwie poczekam. Już sobie wyobrażam, jak w grudniu wracam do tego artykułu i z nonszalanckim uśmiechem na twarzy uznaję swój własny sukces.
To jest takie przyjemne! Nadejście tego momentu, gdy już na to zapracowałeś. To jak wyczekiwanie premiery filmu, na który chcesz pójść do kina. Im bliżej, tym większa ekscytacja. Ale już samo czekanie jest fajne.
Zatem… Ustal czas podsumowań i czekaj, aż nadejdzie.
2. Celuj w księżyc
Jest takie powiedzenie, które daje dużo do myślenia:
„Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, to będziesz między gwiazdami”.
Co to oznacza? Nie bój się wielkich marzeń. Jeśli ważysz 120 kg to załóż, że do końca roku schudniesz 20 kg. Nie udało się? Ale dychę zrzuciłeś, prawda? Więc nie traktuj tego jako porażki.
Przykładów można mnożyć; większy ciężar na sztandze, ograniczenie palenia, lepsza dieta, więcej książek, lepsza znajomość obcego języka…
Nie osiągniesz 100% wszystkiego, ale dążąc do tego i tak coś się wydarzy.
Twój mental rośnie
Kiedyś przeczytałem coś zupełnie popieprzonego i genialnego zarazem. Jeżeli nie stać Cię na Ferrari, to przynajmniej ubierz się elegancko i idź do salonu Ferrari. Obejrzyj, zastanów się jaki model byś wybrał i zachowuj się tak, jakby to było w Twoim zasięgu.
Szalone? Tak, ale działa. Twój mózg zaczyna myśleć, że to naprawdę może się ziścić, a Twój mental rośnie i podświadomie zaczynasz działać w Tym kierunku.
Ferrari to za wysoka poprzeczka, ale spróbuj tak zrobić z czymkolwiek, co wydaje Ci się jeszcze mocno poza zasięgiem, ale jest bardziej przyziemne.
To absurd, ale wielu facetów nie chodzi na siłownię bo… mają kiepską sylwetkę i się wstydzą pokazywać między tymi napakowanymi weteranami, którzy trenują od lat.
Tymczasem ja zalecam Ci – nawet jeśli masz formę kota Garfielda – kupić łachy na siłownię i zachowywać się tak, jakbyś trenował od lat. Zachowuj się jakbyś już mógł kupić Ferrari, a w tym przypadku, jakby 500 pompek było dla Ciebie możliwe, ale jeszcze trzeba trochę na to poczekać.
Zobaczysz, że uznają Cię za swojego szybciej niż myślisz, a Ty – w myśl zasady „kto z kim przystaje…” – osiągniesz swój cel o wiele szybciej i przyjemniej.
Precesja – odkrycie życia
Pojęcie precesji jest szczególnie mocno związane z filozofią Buckminstera Fullera, który używał go do opisania niezamierzonych, ale często pozytywnych skutków naszych działań.
Precesja w tym kontekście polega na tym, że kiedy dążysz do czegoś konkretnego, wywołujesz w swoim życiu skutki uboczne, które mogą być znacznie ważniejsze niż pierwotny cel. To trochę jak metafora ruchu wahadłowego – myślisz, że zmierzasz w jednym kierunku, ale siły, które przy okazji uruchamiasz, prowadzą do całkiem innych konsekwencji.
Weźmy na przykład kogoś, kto postanawia zacząć ćwiczyć na siłowni, żeby wyglądać lepiej. Jego główny cel to poprawa sylwetki. Ale w trakcie tego procesu zaczyna lepiej się czuć, zdobywa nowych znajomych, poprawia swoją pewność siebie, może nawet zaczyna prowadzić zdrowszy styl życia na innych płaszczyznach.
Efekty precesji mogą być znacznie większe niż pierwotny zamiar – bo zamiast „tylko” lepszego wyglądu, człowiek może odmienić swoje życie.
Jeszcze bardziej wymowny przykład. Zapisujesz się na siłownię i tam poznajesz swoją przyszłą żonę. Nie po to się tam zapisałeś, ale taki był tego skutek.
Nie twierdzę, żebyś zaczął chodzić na siłkę, bo poznasz żonę. Mówię tylko, żebyś działał i mierzył wysoko, bo i tak pewnie Ci się nie uda, ale zyskasz inne doświadczenia na skutek precesji.
Po prostu działaj!
3. Cel to proces – nie rezultat
Wróćmy na chwilę do punktu 1. Napisałem tam, że ustalenie czasu podsumowań zdejmuje presję, bo wiesz, że masz jeszcze czas. Tu może się pojawić pułapka.
„Mam jeszcze czas, więc je*ać dzisiejszy trening”.
Nie, nie☝️!
Żeby strategia działała musisz skupić się na procesie. Widzisz, czas podsumowań, to moment, kiedy weryfikujesz rezultat, ale tu i teraz musisz skupić się na kolejnych krokach, które mają Cię do tego doprowadzić.
W tym miesiącu nie zrzucisz 20 kg, ale jest coś, co możesz zrealizować. Możesz wykonać 12 treningów. Możesz zjadać na obiad rybę z warzywami. I to mają być Twoje cele.
Pamiętaj:
Ostateczny rezultat to suma wszystkich Twoich działań w trakcie procesu.
Na działaniu więc musisz polegać. Łucznik nie ma wpływu na to, czy strzała trafi w punkt. Po drodze może ją znieść silny wiatr. Tarcza może się wywrócić. Ale to od łucznika zależy jak dobry odda strzał. Gdy strzała opuści łuk reszta jest już tylko skutkiem tego, jaki strzał oddał łucznik, dzięki swojej praktyce.
10 podciągnięć? 20 kg mniej? Lepsze wyniki krwi? To wszystko jest jak dotarcie strzały do tarczy.
Codzienna, nienaganna dieta, trening 3 razy w tygodniu, wysypianie się – to jak oddanie strzału przez łucznika. Nie możesz zmusić strzały, aby wbiła się w środek tarczy, ale możesz nauczyć się dobrze strzelać z łuku.
W skrócie…
Nie chodzi o to, by od razu zdobyć świat. Chodzi o to, byś wiedział, dokąd zmierzasz i konsekwentnie robił swoje.
Po pierwsze – ustal czas na podsumowania. Regularne refleksje nad postępami pozwalają Ci zachować perspektywę i cieszyć się nawet drobnymi sukcesami.
Po drugie – celuj w księżyc. Nawet jeśli nie trafisz, to i tak znajdziesz się bliżej swojego celu, niż gdybyś mierzył nisko. Wzmacniaj swój mental i już teraz zacznij zachowywać się jak człowiek, którym chcesz się stać za jakiś czas.
Po trzecie – skup się na procesie, nie na rezultacie. Nie masz wpływu na wszystko, ale masz wpływ na to, co robisz dziś, jutro i za tydzień. Zadbaj o to, by Twoje codzienne działania prowadziły Cię we właściwym kierunku.
Wszystko sprowadza się do jednej rzeczy: działaj. Reszta – efekty, sukcesy, a nawet niespodziewane korzyści wynikające z precesji – przyjdzie sama.
Potrzebny artykuł. W sumie to juz od jakiegoś czasu w ten sposób postępuje/myśle i nie wiedziałem nawet, że to jakaś „filozofia”😉
Bo w myśl zasady „jeśli chcesz być…(i tu można sobie dopisać cokolwiek, niedołęzny, słaby, biedny itp) to taki bedziesz”. Dlatego jak piszesz, trzeba sie skupic na tym co sie chce osiagnąc, a nie na tym czego się nie da zrobic.
„Ten co chce, szuka sposobu, a ten co nie chce szuka powodu” I tyle😉
Amen🙏🙂