Czy trenowanie jest nawykiem?
27 maja, 2024Ci, którym ciężko jest ruszyć tyłek z kanapy, często mówią, że nie mają motywacji do systematycznych ćwiczeń. Tak jakby uważali, że osoby systematycznie trenujące są jakby ulepieni z innej gliny lub mają inne cechy.
,,Im się po prostu chce, a mi nie i co zrobisz?”
A może taki tok myślenia jest prawidłowy? Może faktycznie jedni coś robią, bo mają to w zwyczaju, a inni nie? Może Ty się zwyczajnie do tego nie nadajesz? Pokusiłbym się tutaj o zadanie pytania: Czy trenowanie to nawyk?
Co w ogóle rozumiemy przez słowo ,,nawyk’’?
Na co dzień przez nawyk rozumiemy czynność, którą wykonujemy z przyzwyczajenia. Zgadza się? Tak też i ja rozumiałem to słowo do momentu, aż natknąłem się na konkretną literaturę na ten temat.
Powstała już niejedna książka o nawykach i o tym, jak możesz wypracować dowolny nawyk, na którym Ci zależy; codzienna medytacja, picie wody po przebudzeniu, czytanie książek itd.
Dla równowagi okazuje się, że możesz także wyeliminować te nawyki, które Ci szkodzą i których nie chciałbyś mieć, np. palenie papierosów, albo oglądanie telewizji przed snem.
Pytanie zasadnicze więc brzmi: Czy możesz sprawić, aby treningi były wykonywane przez Ciebie z przyzwyczajenia, jak picie kawy o poranku lub mycie zębów przed pójściem do łóżka?
Pętla nawyku
Pętla nawyku to proces, który został przedstawiony w książce ,,Siła nawyku’’, autorstwa Charlesa Duhigga (nie przejmuj się, ja też nie wiem jak to się czyta).
A wygląda to tak:
Najlepiej użyć przykładu, niech to będzie palenie papierosów. Osoba, która pali, często robi to na skutek pewnych wyzwalaczy; stres, przerwa w pracy, kawa. Stres inicjuje palenie. Przerwa w pracy? Jak przerwa to papieros. A może kawa? Nie ma kawy bez fajeczki. Itd.
Następnie mamy reakcję, czyli samo palenie. Wyzwalacz prowadzi do konkretnej reakcji. Jedni na stres reagują zapaleniem papierosa, inni obgryzają paznokcie, a jeszcze inni chodzą w kółko.
Ten sam wyzwalacz może inicjować różne reakcje w przypadku różnych osób.
No i w końcu… nagroda. Palimy, stres mija. Nagrodą może być także chwilowy relaks, gdy palimy na przerwie w pracy.
Skoro wiemy, jak działa pętla nawyku, to chciałbym Ci teraz przedstawić dowody na to, dlaczego trenowanie jest także nawykiem oraz na to, dlaczego nim nie jest.
Co z tego wyniknie i do jakich wniosków dojdziemy? Przekonajmy się.
Zły nawyk można zastąpić dobrym
Mam dla Ciebie trzy wiadomości, jedną złą i dwie dobre:
- Zła wiadomość: Nawyku nie da się tak naprawdę wyeliminować, jak zasugerowałem wcześniej, ani dobrego, ani złego.
- Pierwsza dobra wiadomość: Jeden nawyk można zastąpić drugim. Innymi słowy, jeśli masz złe nawyki, to możesz zastąpić je dobrymi.
- Druga dobra wiadomość: Prezes partii rządzącej przysłużył się światu i postanowił się nie rozmnażać.
To ostatnie, to oczywiście żart, a wracając do tematu…
Skoro zły nawyk można zastąpić dobrym, to zamiast palić papierosy za każdym razem, gdy wkurzy Cię szef, sąsiad lub żona, możesz iść pobiegać.
Wiem, że większość osób może teraz przewracać oczami, ale dużo łatwiej jest zastąpić palenie bieganiem, niż zacząć biegać i próbować rzucić palenie, tak jakby jedno nie miało nic wspólnego z drugim.
Koniec końców trening, jaki by nie był, naprawdę zabija stres.
Istnieje cała masa ludzi, którzy odbijając się od dna, zmienili się nie do poznania. Zapewne słyszałeś nieraz historię kogoś, kto wziął się za sport, bo groził mu zawał albo cukrzyca. Podobnie sprawa wygląda, jeśli chodzi o dietę.
Ci ludzie nie zaczęli zwyczajnie prowadzić zdrowego stylu życia, tylko zamienili stare, złe nawyki, na dobre.
Jest to jeden z dowodów na to, że trenowanie faktycznie może być nawykiem.
Trening w codziennej rutynie
Zdarza się, że ludzie mają już w nawyku trenowanie o stałych porach. Niektórzy już z przyzwyczajenia pakują torbę, aby jechać na siłownię od razu po pracy. Inni biegają po przebudzeniu, często jeszcze przed śniadaniem.
Konkretna pora, albo moment dnia, są dla nich wyzwalaczami. To świadczy o tym, że trening można mieć w nawyku.
Trenuję niezależnie od wyzwalaczy
Pora przejść do dowodów na to, że trenowanie nie jest nawykiem. Osobiście trenuję nie mając żadnych wyzwalaczy. Wiem też, że wiele osób tak robi. Nie mam stałej pory dnia, ani też nie kieruję się tym, czy jestem zestresowany czy też nie.
Zazwyczaj jestem pozytywnie nastawiony do wszystkiego i trenuję w dobrym humorze, ale życie różnie się układa. Zdarzało mi się trenować w ciężkim dołku. Po prostu wiedziałem, że muszę iść na trening, bo to jest to, co do mnie należy.
Oto pierwszy dowód na to, że treningi nie są nawykiem.
Nawyki działają automatycznie
Podstawową cechą nawyku jest to, że nie wymagają od nas świadomego działania. To właśnie dlatego zakładając buty zapewne zawsze zaczynasz od tej samej nogi. Ja zawsze od lewego, a Ty?
O tym się po prostu nie myśli. Masz to w nawyku i tyle. Ustalono, że żeby jakaś czynność stała się nawykiem, musi być regularnie wykonywana przez 60 dni. To jest oczywiście średnia. Ten proces może zająć krócej bądź dłużej.
Niech to kaczka kopnie (przepraszam, gęś, bo znowu w politykę wchodzę), uprawiam trening siłowy od lat i wciąż nie robię tego z automatu. Muszę dokładnie planować swój dzień i nie mam stałych pór, ani momentów dnia, które by mi kazały iść na siłownię.
Nie, to nie działa bez udziału świadomości. Kolejny dowód na to, że to nie jest nawyk.
Reakcja prowadzi do nagrody
W kwestii nagrody można by długo polemizować. O ile alkoholik, w trakcie praktykowania swojego nawyku, otrzymuje swoją ,,nagrodę’’ od razu, w postaci stanu upojenia, o tyle ja muszę czekać na efekty treningów.
Owszem, uważa się, że nagrodą może być nawet poczucie, że robi się coś dobrego, satysfakcja. Ale czy to nie naciągane? Czasami po prostu trzeba odbębnić, wrócić do domu i iść w kimono😴.
A czy sportowcy zawodowi, którzy trenują rano i wieczorem, też odczuwają nagrodę? Przecież to ich praca.
Natychmiastowa nagroda jest więc kwestią sporną, ale może sugerować, że treningi niekoniecznie są nawykiem.
Nawyk = nałóg
Nie jestem lingwistą, ale w języku polskim inaczej kojarzymy te dwa słowa: nawyk oraz nałóg. To pierwsze mówi o przyzwyczajeniach, drugie zaś kojarzy się z czymś negatywnym. W języku angielskim obydwa te wyrażenia to ,,habit’’.
Sugeruje to, że zarówno słowo ,,nawyk’’ jak i ,,nałóg’’, to synonimy. Nie wiem, ale dlaczego właściwie o tym mówię?
Nie do końca rozumiem, jak bieganie można wrzucać do jednego worka z paleniem papierosów.
Jadę na wakację, nie trenuję. Jest to świadoma przerwa. Wiem, że jest potrzebna. Nie mam syndromu odstawienia, ani żadnych negatywnych skutków. Wyobrażasz sobie palacza, który stwierdza, że przez 2 tygodnie nie pali, bo ma urlop?!?!
BTW, będąc na wakacjach nadal zakładam najpierw lewy but. Nałóg czy też nawyk, to coś, od czego ciężko sobie zrobić przerwę. To coś, co wchodzi w krew i już zostaje, a potem nie da się tego usunąć. Można jedynie zastąpić.
Mamy kolejny dowód na to, że trenowanie, to nie nawyk.
I co z tym zrobisz?
Miałem kiedyś kumpla, który stwierdził, że nie chodzi ,,na ryby’’, tylko chodzi ,,łowić ryby’’. Według niego jest zasadnicza różnica między chodzeniem ,,na ryby’’, a chodzeniem ,,łowić ryby’’.
Ktoś, kto idzie na ryby, bierze niezbędny sprzęt i idzie, żeby zdobyć pożywienie, tak jak się robiło za czasów Chrystusa. Ten, kto idzie łowić ryby, idzie je łowić, ale ostateczny rezultat nie jest istotny. Traktuje to jak rekreację.
Takie osoby często wypuszczają ryby, bo ważny jest sam czas spędzony podczas łowienia.
Ktoś, kto idzie ,,na ryby’’, idzie żeby mieć kolację, nie ważne czy mu się chce czy nie. Ktoś, kto idzie ,,łowić ryby’’, może to robić, żeby odreagować stres. To, czy coś złowi, nie jest istotne. Najwyżej kupi w Lidlu.
Nie wiem czy definicja mojego kolegi była wymyślona przez niego, czy istnieje w środowisku rybackim, ale trzeba przyznać, że oddaje istotę sprawy.
Jeśli chodzisz na treningi tak jak chodzi się łowić ryby, bez oczekiwania konkretnych rezultatów, tylko żeby odreagować lub rekreacyjnie, to owszem, trenowanie może być nawykiem.
Jeśli jednak trenujesz tak jak chodzi się ,,na ryby’’, żeby osiągnąć rezultat, niezależnie od humoru i wyzwalaczy, to to już nie jest tylko przyzwyczajenie.
To styl życia, którego codziennie jesteś kreatorem. Jako kreator własnego życia działasz świadomie i planujesz skrupulatnie.
Sam zdecyduj jakie miejsce w Twoim życiu mają treningi. Nawyk, a może świadome, planowane działanie?
Ciekawy artykuł. Po sobie widzę, że w pewnym sensie trenowanie jest nawykiem czy nałogiem. Często planuję dzień pod kątem, aby zrobić trening, a jak czasem okoliczności sprawią, że tego dnia się nie uda, to jest niedosyt, czasem wręcz niezadowolenie. Wchodzi w krew i poprawia samopoczucie (czasem mam podejście, że aktywność sportowa jest jak jedzenie czy picie potrzebne do życia) 🙂
Słuszna uwaga. Ja mam nawet swój własny, sprawdzony limit: 1 dzień off – norma, 2 dni off – czasem trzeba, 3 dni off – nerwówka, 4 dni off – tragedia. Dlatego rzadko doprowadzam do sytuacji, kiedy mam 3 dni przerwy. Kolejny dowód na to, że trening może być nawykiem/nałogiem. Pozdro.