Rzuciłem telewizję. Oto efekt
22 maja, 2023Od kilku miesięcy nie posiadam telewizji. Mam co prawda telewizor, ale całkowicie zrezygnowałem z tego mainstreamowego medium. Nie oglądam. Wcale. Co mnie do tego skłoniło?
Któregoś razu, gdy odwiedziłem swoich kochanych rodziców, zauważyłem u nich dziwny nawyk włączania telewizora bez powodu. Nawet, gdy nie mieli zamiaru niczego oglądać. I co gorsza, nawet gdy ja właśnie u nich byłem.
To diabelskie urządzenie ma jakąś taką dziwną moc przyciągania. Kiedy telewizor był włączony wszyscy patrzyliśmy w ekran, co powodowało nawet, że przestawaliśmy rozmawiać. Wziąłem pilota do ręki, wyłączyłem i spytałem:
– Mamo, po co włączasz telewizor?
– A wiesz, ja lubię jak coś tam gra. Takie przyzwyczajenie. Zawsze włączam jak jestem sama. Wtedy mam wrażenie, że ktoś jest ze mną.
Dotarło do mnie, że faktycznie już nawykowo ludzie włączają to pudło, bo bez niego czują pewnego rodzaju pustkę w mieszkaniu. I o ile mi osobiście to bardzo przeszkadzało w towarzystwie – wolałem skupić się na rozmowie – o tyle, gdy sam byłem we własnym mieszkaniu, także włączałem telewizor.
Przecież bez sensu tak po prostu siedzieć i gapić się w ścianę, prawda?
Jak telewizja psuje Twoje życie?
Nastąpił taki moment, że oglądanie telewizji nie tylko nie sprawiało mi już przyjemności, ale jeszcze mnie irytowało. Miał być serial, a są… reklamy.
I nie żebym miał coś przeciwko reklamom, bo naprawdę nie mam. Dzięki reklamom trafiłem na świetne kursy, książki itp. Ale były to „adsy” w Internecie. Natomiast w tv nie dość, że reklamy w ogóle nie są spersonalizowane, to jeszcze skrajnie irytujące.
„A może to suchy kaszel, a może mokry, kup syrop”. „Boli cię głowa? Łykaj tabsy”. „Dziecko ma gorączkę? Nie ważne, że małą, gorączka to gorączka, niech łyka”.
Doszło do tego, że zamiast czerpać przyjemność z oglądania telewizji, ta doprowadzała mnie do szału.
Zadałem sobie pytanie: „Po co ja to w ogóle oglądam?” Już nie pamiętam kiedy ostatnio obejrzałem w całości film w telewizji. Trzeba mieć anielską cierpliwość, aby przebrnąć przez te wszystkie reklamy i nie stracić wątku.
Reklamy, propaganda polityczna, seriale paradokumentalne. Tak, właśnie to wszystko uwielbiam. Wszystko wszystkim telewizja wciąga i sam łapałem się na bezmyślnym wpatrywaniu się w ekran. Dość!
Prawda jest taka, że czas jest naszym największym aktywem. A ten jest wręcz spłukiwany w kiblu właśnie przez telewizję.
Przyznajmy szczerze. Nie tylko jest to wysoce nieproduktywny sposób spędzania czasu, ale koniec końców oglądanie telewizorni jest marną rozrywką.
Czy rezygnacja z telewizji jest łatwa?
Zorientowałem się, że moja umowa z dostawcą telewizji i internetu już się skończyła. Dzwonię.
– Proszę pana, interesuje mnie tylko internet. Nie chcę telewizji – poinformowałem gościa z call center.
– Ale jak to? Niech pan weźmie chociaż pakiet podstawowy.
– Nie, naprawdę dziękuję.
No jak można nie mieć telewizji?! Coś nieprawdopodobnego. Facet był w szczerej konsternacji.
Najtrudniejsze były pierwsze dni. Po tym, jak zaparzyłem sobie kawę rano, wciąż miałem odruch sięgania po pilot. Brak możliwości obejrzenia czegokolwiek nieco mi doskwierał, przyznaje.
Szybko jednak znalazłem alternatywę. Youtube.
No wow, Rafał, jeden nałóg zamieniłeś na drugi. Szacunek. To tak jakbyś papierosy zastąpił piwem. Może i by tak było, gdyby nie fakt, że z Youtube’a korzystam w sposób odpowiedni. Czyli jaki?
Jest jedna podstawowa różnica między telewizją, a Youtube’m. Jedyną możliwością wyboru treści, jaką masz, w przypadku telewizji, jest zmiana kanału. W rezultacie i tak jesteś skazany ostatecznie na to, co tam puszczają. Czyli na jedno, wielkie g…
Youtube daje Ci wręcz nieograniczony wybór kontentu i sprawne jego selekcjonowanie poprzez system subskrypcji. Innymi słowy, oglądasz to, co ma dla Ciebie wartość. Nie jest to więc marnowaniem czasu, jeśli dobrze się postarasz.
Sam algorytm Youtube’a także działa dość sprawnie, podsyłając Ci treści, które będą prawdopodobnie dopasowane do Twoich zainteresowań.
A reklamy? No tak. One nadal wkurzają, ale wolę dostawać oferty kupna produktów, które przynajmniej potencjalnie mogą mnie zaciekawić, niż ten misz-masz z telewizora.
W dobie takich wynalazków jak smart tv, korzystanie z mediów internetowych jest bardzo wygodne i wcale nie trzeba mieć telewizji, aby z odbiornika korzystać w korzystniejszy sposób.
Książki
Zawsze narzekałem na brak czasu w ciągu doby na czytanie. Jednocześnie poświęcałem kilkadziesiąt minut dziennie na głupoty w telewizji. Hipokryta!
Książka, to kolejna wspaniała alternatywa spędzania czasu przy kawie.
Dzień po dniu stopniowo przyzwyczajałem się do braku telewizji, jednocześnie wyrabiając w sobie nawyk sięgania po bardziej trafione treści.
Zdrowe podejście do rozrywki
Dobrze Rafał, skończ pieprzyć o produktywności, efektywności etc. W życiu też chodzi o przyjemności. Tak, oczywiście. Wszystko kręci się wokół zmiany „mentalu”. Rzecz w tym, że telewizja wypada słabo nawet jeśli chodzi o dostarczanie rozrywki.
Tam po prostu nic ciekawego nie ma, a filmy są nadawane małymi fragmentami. Jeśli film, to kino, albo jakaś platforma dedykowana, gdzie znajdziesz ciekawsze pozycje i masz wybór.
Statystyki przerażają. W latach 2010 – 2022, średnia ilość czasu, jaki poświęcano na oglądanie telewizji w Polsce, wahała się między 3 h 55 min, a 4 h 23 min. Owszem, jest to raczej po prostu czas włączonego telewizora, a nie aktywnego oglądania, ale to i tak dużo.
Jeśli rozważyć 8-godzinny wymiar pracy statystycznego Polaka, to wychodzi na to, że telewizji poświęca on całe swoje wolne popołudnie. Koszmar, katastrofa, porażka.
To oczywiste, że w gąszczu codziennych obowiązków masz chęć się zwyczajnie, bezpardonowo odmóżdżyć. I masz do tego prawo, pod warunkiem, że zachowujesz właściwy balans. Jeśli czas tzw. odmóżdżania się przeważa w Twoim życiu, to jesteś narażony na niezdrowe, destrukcyjne wręcz uzależnienie od dopaminy.
Dopamina to hormon odpowiadający za satysfakcję, czyli krótkotrwałe i ulotne szczęście, będące wynikiem łatwego i szybkiego w działaniu przyjemnego bodźca, uszczęśliwiającego Cię natychmiast i na chwilę i rujnującego Twoje szczęście długoterminowo.
Dlaczego tak się dzieje? Oglądasz tv zamiast iść na siłownię. Jest fajnie, przyjemnie w tej chwili. Relaksujesz się zamiast się męczyć dźwiganiem ciężarów. Ale po kilku miesiącach nic z tego nie masz oprócz straconego zdrowia i formy fizycznej, które mógłbyś zyskać, ale wolałeś poświęcić czas na gapienie się w ekran tego telepaczydła.
Dlatego właśnie kluczem do dobrego balansu między pracą, w każdej formie, a relaksem jest działanie według tych mądrych słów:
„Czas zaplanowany na zmarnowanie nie jest czasem zmarnowanym.„
Więc… jeśli już skomponowałeś symfonię na pianinie, napisałeś kolejny rozdział swojej książki, albo właśnie wróciłeś z siłowni, to śmiało, oddaj się swojemu ulubionemu skakaniu po kanałach. Ale niech będzie to częścią jakiegoś planu, a nie głównym sposobem spędzania czasu.
Telewizyjny detoks za mną
Kiedy już przywykłem do nowej formy spędzania czasu „bezproduktywnie”, doszedłem do jednego ważnego wniosku: Jak ja mogłem wcześniej oglądać telewizję?! Co mnie motywowało, że mając tyle ciekawszych form na chłonięcie kontentu różnego rodzaju, decydowałem się sprawdzać co tam puszczają na Polsacie?
To tak jakby wygrać całodniową jazdę Ferrari i nie skorzystać, bo akurat w Lidlu jest black friday.
Dziś cieszę się, że uwolniłem się od tego zjadacza czasu. I Tobie też gorąco polecam.
Fajna treść, pożyteczna dla wielu i inspirująca. Też nie oglądam telewizji, nie pamiętam już dokładnie jak długo, może z 15 lat, może dłużej. Zgadzam się ze wszystkim co napisałeś i podobnie oglądam czy czytam wybrane treści w internecie. Choć niestety reklamy nadal mnie irytują, może nawet bardziej, bo ciągle hurtowo wyskakują to z boku, to z góry itp i czasem nie wiadomo jak wyłączyć bo opcja × jest gdzieś schowana.
Ale ogólnie jest dobrze, radzę sobie i bez tel
ewizji i ze wszędobylskimi reklamami w internecie:-).
Pozdrawiam!
Dziękuję pięknie. Życzę kolejnych lat bez telewizji, w zdrowiu i szczęściu. Pozdrawiam.